Droga Matko, wiem, że marzyłaś o pojedynczej, pięknej, stylizowanej na retro lub ultranowoczesnej gondoli, pchanej jedną ręką lub napędzanej wręcz energią słoneczną. Miała być w kolorze białym (najlepiej z białą ramą), albo w odcieniach szarości. I miałaś ją wybierać godzinami w wielkim, wózkowym sklepie, a czterocyfrowy rachunek miały pokryć, zakochane w nienarodzonym jeszcze wnuczku – babcie. A tu klops. Trzeba kupić wózek bliźniaczy. Wybór jawi się w pierwszej chwili: karawan czy kareta?
Schody zaczynają się już na samym początku. Wchodzisz do sklepu a tam – przy dobrych wiatrach – jeden- dwa modele do obejrzenia. Uprzejmy pan pokazuje Ci jeszcze jeden wózek w folderze, dodając, że w zasadzie taki dwupłatowiec mógłby ściągnąć z mitycznej hurtowni, ale jest on tak drogi, że do tej pory nikt o niego nie pytał.
Następnie z nóg zwalają ceny. Wózek w cenie auta robi wrażenie.
Gdy już człowiek przetrawi to, co widział w sklepie i to, co polecają internety Bliźniacza Matka, czyli Ty, musi podjąć kluczową decyzję: kupić wózek jeden za drugim, czy jeden obok drugiego?
Ja wybrałam jeden obok drugiego, bo zwyczajnie nie wyobrażałam sobie mieć na spacerze jednego dziecka dalej, a drugiego bliżej. Na szczęście na rynku są wózki, które bez problemu mieszczą się w zwykłych, domowych drzwiach. Nie musisz bać się wizji wypakowywania młodzieży i zwijania całego majdanu celem dostania się do domu.
Na co koniecznie musisz zwrócić uwagę: lekkość! Ja za pierwszym razem nie pomyślałam o tym, dlatego po roku rozstałam się z pierwszym wózkiem. Skupiłam się wtedy na pakowności gondoli i dobrym prowadzaniu pojazdu. O ciężarze zupełnie zapomniałam. Myślałam : luzik, w domu mam aż jeden stopień do pokonania, więc dam radę. No i w domu dawałam radę, ale dźwiganie podwójnej karocy do auta nie było już w zakresie moich możliwości. Poza tym, kocham być niezależna, proszenie sąsiadów, przechodniów o pomoc wychodziło mi bardzo słabo.
12 kg – tyle ważył nasz drugi wózek, on dał mi wolność. Wiem, że dzisiaj wydaje się Wam to zwyczajnie głupie, ale możliwość zapakowania w jednej chwili dzieciaków i wózka do auta dało mi nowe możliwości przemieszczania się i spotykania z ludźmi. Skończyło się myślenie: może bym i wyskoczyła na chwilę do centrum, ale ten wózek.. eee… to lepiej nie… Pamiętajcie, że tacierzyński trwa tylko dwa tygodnie i tylko przez ten czas Wasz Rycerz i Tragarz pomoże dźwigać wózek. Proza życia niestety pokazuje, że ojciec staje się jedynie sobotnim gondolierem, a codzienne spacerki należą do Was, Drogie Matki.
Niektóre sklepy mają 10 kg obciążniki, pozwalają one sprawdzić jak pojazd sprawdzi się, gdy mali pasażerowie nieco urosną. Warto to przetestować, bo można się bardzo zdziwić.
Kupiła dwa wózki – myślicie: burżujka! Ha! I tu Was zdziwię. Owszem, kupiłam dwa wózki, ale używane! Serio, serio. Po moich analizach i testach doszłam do wniosku, że lepiej kupić wózek z wyższej półki, ale używany, niż taką sobie nówkę! Polecam Wam gorąco to rozwiązanie. Internet pełen jest naprawdę fajnych ofert, a wózek przed zakupem zawsze można obejrzeć na miejscu. To oszczędne, ekologiczne i naprawdę korzystne dla wszystkich rozwiązanie. W drogę!