Bicie dzieci jest złe, bicie dzieci do niczego nie prowadzi, niczego dobrego nie uczy, bicie dzieci jest łamaniem prawa. Ja to wiem, Wy to pewnie też wiecie. Żyjemy w swoich zamkniętych klatkach i zakładamy, że wszyscy inni myślą dokładnie tak, jak my. A to błąd.
Żyją pośród nas ludzie, którzy nie widzą niczego złego w przemocy wobec dzieci, nie wstydzą się rzucić w towarzystwie hasła „ klaps to nie bicie”, nie mają oporów, by uderzyć swoje dziecko w miejscu publicznym.
Myślimy, że to margines, odsetek, promil, że to w rodzinach objętych nadzorem kuratora, MOPSU czy innych organów. Nic bardziej mylnego. Ludzie bijący dzieci są wśród nas. Mają ładne samochody, wygodne mieszkania i modne buty. Ich dzieci mają zaplecione starannie warkoczyki, czyste ubranka i ciepłe śniegowce na zimę.
Ostatnio spotkałam takiego człowieka. Człowieka, który bił swoje dziecko. Okładał trzyletnie dziecko na moich oczach. Paradoksalnie, robił to w miejscu stworzonym dla dzieci, w miejscu, w którym dzieci powinny czuć się bezpiecznie. I wiecie co? Ja nic nie zrobiłam. Nic. Stałam. Krzyczałam do wewnątrz, nogi trzęsły mi się, ale nie zrobiłam nic. Zupełnie nic. I nie mogę o tym zapomnieć. Wstydzę się, że nie znalazłam w sobie odwagi, by zareagować. Mam potworne wyrzuty sumienia.
Gdy ktoś bije, szarpie, krzyczy na dziecko – trzeba reagować! Zapytacie dlaczego? Bo to szansa nie tylko dla dziecka. Bicie to przecież w dużej mierze poniżenie, zadawanie bólu, to rzecz wtórna. Może to będzie sygnał dla tego malucha, że cały świat nie jest oparty na przemocy, że wizja rysowana przez rodzica ma zdecydowanie wiele wad, że ten świat to patologia. Że nikt nie zasługuje na bicie, na krzyki. Że są ludzie, którzy tak nie robią i sprzeciwiają się takim zachowaniom.
Może to też szansa dla rodzica przemocowca, może on myśli, że to jedyna droga, może jego tak wychowali, może sobie nie radzi i ktoś w końcu pomoże mu znaleźć otrzeźwienie. Bijemy słabszych, bo nie radzimy sobie sami ze swoimi emocjami. Osoba bijąca ma problem sama ze sobą, dziecko nie jest tu niczemu winne. Jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami wywołanymi przez trzylatka, to co zrobi gdy będzie miał do czynienia z trzynastolatkiem? Co musi się dziać za zamkniętymi drzwiami, gdy ktoś nie ma oporów by okładać dziecko przy świadkach? Nawet nie chcę o tym myśleć.
Przygotujcie się. Zwrócenie komuś uwagi w takiej sytuacji, to naprawdę niełatwa sprawa. Ja już to wiem. Jak reagować, gdy ktoś bije dziecko podpowiada Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, szczegóły jak reagować znajdziecie tu: https://rodzice.fdds.pl/wiedza/781/
Mieszając się w sprawy rodzinne łamiemy pewne tabu, nasze społeczeństwo jest tak ukształtowane, że czasem łatwiej odwrócić wzrok, udawać, że się nie widzi. Nasza reakcja może obronić dziecko, zmusić przemocowego rodzica do refleksji. Może coś się zmieni. Tego nie wiemy. Paradoks polega na tym, że gdy będziemy mieli wyjątkowego pecha, to możemy również zostać ofiarą osoby, której zwrócimy uwagę. Wtedy możemy zadzwonić po policję- gdy ten sam osobnik bije dziecko, nikt po pomoc nie zadzwoni. Reagujmy tak, jakby agresywny rodzic mierzył ciosy w nasze dziecko. Niech ta perspektywa zmusza nas do działania.