Być może na początku wypadałoby zapytać, czy rodzice powinni w ogóle czytać książki o wychowaniu? Spotkałam się z teorią, że nie, że to instynkt dyktuje nam, jak powinniśmy postępować z dziećmi. Zgoda, ale tylko połowiczna. Instynkt jest pierwotny, dyktuje nam reakcje w sytuacjach nagłych lub niezbędnych do przetrwania gatunku, jak np. niebezpieczeństwo, karmienie, etc. Wychowanie to proces, warto może podejść do niego z nieco głębszej perspektywy niż tylko zachowań instynktownych.
Ja uważam, że książki o kształtowaniu młodego człowieka są bardzo rodzicom potrzebne, chociażby po to, by poukładać im w głowie, by dać drogowskaz, jak w sytuacjach trudnych (tych w rodzicielstwie nie brakuje ) rodzic powinien się zachować. Czasem także po to, by ich intuicyjne zachowania poprzeć dowodem naukowym, poukładać je. Książki o wychowaniu warto czytać z jeszcze jednego powodu: dzięki nim się rozwijamy, dostajemy bodziec, by stawać się lepszymi. Możemy się ocenić, wzrastamy i stajemy się lepszymi ludźmi, lepszymi rodzicami.
Wróćmy jednak do Agnieszki Stein i jej najnowszej książki. Pozycja, która zawiera w tytule seksualność i wychowanie musi wywołać w naszym kraju nutkę zainteresowania. Wszystkich oburzonych uspokajam- Agnieszka paradoksalnie chce odejścia od wychowania seksualnego, jakie znamy dziś, na rzecz głębokiej i szczerej relacji rodzica z dzieckiem.
W niepamięć mają odejść rozmowy z nastolatkiem, który o seksualności co nieco dowiedział się już od kolegów, w stylu: „chodź, a teraz tata opowie Ci skąd się biorą dzieci”. Takim działaniem rodzic może się ewentualnie narazić się na śmieszność, początek edukacji na tym poziomie nie ma już naprawdę sensu.
W „Nowym wychowaniu seksualnym” przeczytamy o tym, że ta – jakże kontrowersyjna – edukacja seksualna zaczyna się już na początku życia dzieci. Ludzie postronni interesują się płcią dziecka , gdy to jest jeszcze w łonie matki. Dzieci od samego początku życia eksplorują swoje ciało, obserwują nas i relacje panujące w domu. To jest wielki początek edukacji seksualnej!
Stein oddaje wychowanie w ręce rodziców, zachęca jednak, by edukować w sposób przemyślany i szczery, pozbawiony stereotypów i oceniania. Dziecko potrzebuje informacji, jeśli miast rzeczowych faktów będziemy mu serwować nasze przekonania o tym, że seks dopiero po ślubie, dziecko zacznie czerpać wiedzę z innych źródeł. Na początku tej drogi wypada postawić sobie pytanie: na jakie życie seksualne chcę przygotować swoje dziecko? Czy chcę wprowadzić swoje dziecko do świata przyjemności, otwartości, akceptacji własnego ciała z pełnym poszanowaniem jego granic? Czy może dla mnie seksualność oznacza coś nieczystego, co staje się koniecznością, pełną kompleksów?
Nie bądźmy przy tym hipokrytami, dziecko od razu to wyczuje! Jak zatem dać dziecku szansę na mądrą i pełną empatii edukację seksualną?. Oto, kilka rad wg Agnieszki Stein, jak to zrobić:
- Opowiadaj rzeczowo na pytania, poziom zagłębienia się w temat dopasowuj do wieku dziecka. Najlepiej znasz swoje dziecko, więc wiesz jaki poziom wiedzy będzie dla niego satysfakcjonujący.
- Szanuj granice dziecka, tylko w ten sposób nauczysz je szanować jego granice. Każda forma przemocy fizycznej jest tutaj zabroniona. Nie zgadzaj się też na naruszanie granic swojego dziecka przez osoby trzecie, np. personel medyczny.
- Chcesz by dziecko akceptowało swoje ciało? Najpierw Ty musisz zaakceptować swoje. Życie w kulcie pięknego ciała jest życiem w ułudzie, jest podejściem niedojrzałym. Nasze ciało niesie naszą historię, wskazuje na upływający czas, na przebyte ciąże czy wypadki. Kochajmy je takim, jakie jest.
- Pokaż, że ciało jest źródłem przyjemności, niech dotyk kojarzy się Twojemu dziecku z czymś dobrym. Dzieci potrzebują bliskości; masaże, przytulanie – wszystko to wspiera pozytywny rozwój seksualny naszych dzieci.
- Nie ma czegoś takiego jak sztywne normy czy zasady wychowania seksualnego – robimy tak, jak dyktują nam nasze granice i granice naszego dziecka. Jeśli np. nie lubimy, gdy ktoś towarzyszy nam w kąpieli, musimy o tym szczerze powiedzieć.
- Unikamy stereotypów: każdy potrzebuje miłości, bez różnicy, czy jest chłopcem czy dziewczynką. Przypisywanie konkretnych cech czy zachowań do konkretnej płci jest podejściem anachronicznym i krzywdzącym dla naszego dziecka.
- Ciało Twojego dziecka należy do niego. Nie publikuj jego nagich zdjęć, nawet jeśli jest bardzo małe. Pozwól mu o tym ciele decydować. Dorastanie to bardzo dobry czas na eksperymenty z własnym ciałem.
- Wykorzystuj naturalne, życiowe sytuacji do edukacji dziecka: oglądanie filmów, opowiadanie o ciąży w najbliższym otoczeniu.
- Naucz się rozmawiać o seksie – jeśli nadal tego nie potrafisz.
- Zaufaj dziecku i Waszej relacji, wspieraj, nie oceniaj, zadawaj więcej pytań, słuchaj, mów mniej.
To oczywiście tylko wybrane myśli, nie chcę odbierać Wam całej radości czytania. Po stokroć warto sięgnąć po tę książkę, chociażby po to, by dowiedzieć się ile stereotypów jest w naszym myśleniu o seksualności człowieka. Czytajcie, rozmawiajcie, kochajcie się i Wasze dzieci!