Jak wychować dzieci, by radziły sobie w usieciowionym świecie
Miałam ogromne nadzieje związane z lekturą tej książki. W swoich przekonaniach o wychowaniu jestem dość radyklana jeśli chodzi o kontakt dzieci z ekranami. Reglamentujemy dość mocno ilość czasu spędzanego z bajkami, dzieci nigdy nie grały w gry, nie korzystają z telefonów dla zabawy. Czasem mam wątpliwości, czy dobrze robię kładąc tak duży nacisk na świat „analogowy”. Miałam nadzieję, że książka Jordana Shapiro wskaże mi kierunek, w jakim powinnam podążać, by nie wychować dzieci na technologicznych analfabetów, a z drugiej strony by potrafiły odnaleźć balans między tym co rzeczywiste a tym, co – cyfrowe. Zamiast złotego środka – autor proponuje nam niekontrolowany skok na główkę w świat gier.
Tytuł: Nowe cyfrowe dzieciństwo
Autor: Jordan Shapiro
Wydawnictwo: Mamania
Rok wydania: 2020
Książka o dobrodziejstwie gier komputerowych dla dzieci
Główną tezą tej książki jest stwierdzenie, że świat przeszedł rewolucję technologiczną, a my- rodzice cały czas tkwimy w przekonaniu, że nasze analogowe dzieciństwo było lepsze, niż to – oferowane przez cyfrowy świat gier komputerowych. Autor tworzy stwierdzenie „cyfrowy plac zabaw” i konsekwentnie próbuje nas przekonać, że ta forma zabawy niczym nie różni się od tradycyjnej zabawy na podwórku z rówieśnikami.
Przyznaję – świat poszedł do przodu: zmieniła się forma pracy, przyznaję – świat zawsze z rezerwą podchodził do nowości, jednak upieranie się, że relacje budowane on-line niczym nie różnią się od wspólnej zabawy mnie nie przekonuje.
Autor poddaje pod wątpliwość wspólne spożywanie posiłków, namawia, by posiłkom towarzyszył cyfrowy ekran – jako dostarczyciel wspólnych doznań. Chwali się ilością godzin spędzonych przez siebie i swoich synów na grach on-line, twierdzi, że gry komputerowe spajają jego relację z dziećmi.
Czytałam tę książkę i odnosiłam wrażenie, że autor usprawiedliwia się sam przed sobą, że gra komputerowa to jedyna forma rozrywki jaką jest w stanie zaproponować swoim kilkuletnim dzieciom. Czytałam i robiłam coraz bardziej smutna, gdy autor pisał o wymogach odnośnie współczesnych pracowników – potrafiących przez 8 godzin pracować przed komputerem, bez zastanowienia, bez potrzeby kontaktu z innymi. Nie wiem czy o taki świat walczymy dla swoich dzieci. Walczymy?
Marginalizacja życia rodzinnego, wspólnych rytuałów, marginalizacja sportu w życiu dzieci, czasu spędzanego na świeżym powietrzu. Namawianie do przenoszenia relacji przyjacielskich i rodzinnych do sieci. Książka wzbudziła we mnie ogromne emocje. Może jestem zbyt konserwatywna. Może przesadzam. Ale radykalizm autora i zupełne zbagatelizowanie emocjonalnych potrzeb dzieci sprawia, że tezy w niej zawarte do mnie nie trafiają.
Czytajcie i dajcie konieczne znać jak Wy odbieracie tę książkę? Czy Jordan Shapiro proponuje naszym dzieciom dzieciństwo pozbawione smaków, zapachów i uczucia ciepłego piasku i wody pod stopami? Czy może wg Was autor daje przepis na sukces w dorosłym życiu?
Napiszcie koniecznie, jakie emocje w Was wywołała ta książka?