Pytanie
zagadka: znacie jakąś parę, która po pojawieniu się dzieci nie zaczęła na
siebie burczeć? Z fazy godów, puszenia piórek i ptasich gwizdów, wchodzimy w
okres, w którym przychodzi nam wspólnie polować na robale, potem starannie te
robale przeżuwać i podawać małym dziobkom w gnieździe. Przeskok znaczący.
Ofiary muszą być. Nie mówię, że to koniec życia i kaplica, ale nie zawsze bywa
różowo.
Burczenie matki na ojca wpisane
jest w każdy związek. Więc jeśli po dzieciach Wasze foszki przybrały na sile,
to pocieszam: jesteście w większości! Czytajcie i dopisujcie swoje powody do
wzajemnych pretensji.
Tekst powstał w oparciu o
doświadczenia własne oraz risercz przyjacielski. Zbieżność zdarzeń zupełnie
nieprzypadkowa.
1. On
śpi
Jestem w pełni przekonana, że
nierówności w długości i jakości snu współmałżonków były i są przyczyną
niejednego rozstania. Sam fakt, że on śpi, bywa dla matki oburzający. On śpi.
Rozumiecie. A czasem zaczyna wysuwać idiotyczne, niedorzeczne, niby zabawne
teorie o tym, że ciało kobiety biologicznie zostało przystosowane do mniejszej
porcji snu. Serio? Wam też nie chce się już o tym rozmawiać?
2. On
nie słyszy
Serio. Dziecko mówi, gada, domaga
się czegoś, a ojciec nie słyszy. Dawniej nie dochodziło do niego kwilenie,
nerwowe poruszanie się w wózku, teraz mimo uszu puszcza takie hasła jak: piciu
oraz taaaatooo! Dziwnym trafem znakomicie i szybko, wręcz nerwowo reaguje na
hasła: kuuupęę! Siiiikuuuu! Jego reakcja w miejscach publicznych na te zwroty
przyjmuje wersję lekkiej paniki. Matkę ta nerwowość bawi, czuje się wtedy panią
sytuacji. Ale krew ją zalewa, gdy musi reagować na 99 z 100 próśb młodzieży, bo
do tatka nie dociera.
3. Nie
ogarnia
Obudź go w środku nocy (jak Ci się
uda, będziesz miała sporo szczęścia) i zapytaj, kiedy gra Barca – wyśpiewa jak
z nut! A zapytaj, na kiedy kasztany do przedszkola trzeba przynieść. Panie! Ten
błędny wzrok, to szukanie odpowiedzi w głowie. Lekko nie jest. Matka ma
kalendarz z życiem i logistyką rodziny zapisany pod czaszką na dysku twardym.
Stary szuka nerwowo w zakamarkach pamięci. Kolejny obszar, na którym ojciec
porusza się dość niepewnie i niezgrabnie, to dziecięca apteczka. I chociaż lekarstwa
podaje się z przepisu lekarza, to przecież przy okazji można jeszcze ze cztery
razy zadzwonić do matki i upewnić się, czy to aby jest poprawny lek. Rozwiewam
Panowie Wasze wątpliwości raz na zawsze: Nebu-dose to nie jest to samo, co
Nebbud. Zapamiętać i więcej głupawo nie pytać !
4. Robi
jedną rzecz
Gdy opiekuje się dziećmi, to
opiekuje się dziećmi. Kropka.
5. Może
sobie usiąść na kanapie
Powód na pierwszy rzut oka –
banalny, w perspektywie długoterminowej może doprowadzić niejeden związek na
skraj przepaści. Bo jak to jest, że on siada i siedzi, i siedzi i nic się nie
dzieje. A w innej sytuacji: on może się nawet na tej kanapie położyć i leżeć, a
w skrajnej sytuacji nawet zasnąć. A teraz wyobraźcie sobie, że na tej kanapie
siada matka. Niech no ona spróbuje. To albo ktoś ją woła, albo akurat dzieje
się komuś tragedia i jest ryk, albo – i to zdarza się najczęściej – na kanapie
od razu pojawia się towarzystwo. Siedzenie na kanapie z gadającym towarzystwem,
które włazi na ciało matki, skacze, łasi się, łaskocze, prosi by ona ze swoich
nóg robiła most na stolik kawowy – jest miłe, nawet bardzo. Ale bywa czas,
kiedy nie jest miłe; jest czas, kiedy matka chce po prostu siedzieć. Ot, tak.
Raz usiąść bezczelnie na kanapie jak ojciec i siedzieć.
6.
Twierdzi, że cały czas spotykasz się ze znajomymi
Tak, ojciec wyjścia matki z
dziećmi z domu traktuje na równi z wyjściem na najlepszą imprezę życia. Taką,
co wiecie- prostuje się włosy i wraca się – nie wiadomo jak – do domu.
Tak, on myśli, że gdy jedziesz do równie dzieciatej koleżanki na kawę, to wy
macie tam high life! Że leżycie na kapie i chichoczecie jak głupie, albo jecie
lody prosto z kubełka jak w amerykańskim filmie. I to jest twój czas wolny
matko! Albo idziesz z dziećmi, przyjaciółką i jej dziećmi na plac zabaw i
we dwie ogarniacie stadko, tak by nikt w zęby huśtawką nie dostał – to jest
Twój czas wolny! Tyle wygrać! Taka impreza! A to, że zamienione przez was dwa
zdania z kumpelą były przynajmniej 4 razy przerwane komendą: sikkkkuuuu!
Maaaamoo!, to są tylko dodatkowe atrakcje tej imprezy.
7. Jak
ci zrobi zdjęcie, to jest pamiątka na całe życie
Matki mają jakąś taką chęć w
sobie, by dokumentować życie dzieci. Ojciec też ma taką chęć i czyni to nawet z
sukcesami. Matka jednak w swojej dokumentacji, wybiega w przyszłość. Matka wie,
że dziecko za 40 lat w nosie będzie miało 1500 zdjęć, na których ma słodko
umorusaną buźkę, ale doceni te, na których jest z mamą lub tatą. Tak jesteśmy
stworzeni, że takich zdjęć chcemy w przyszłości, to one są dla nas
najwspanialszą pamiątką, dają poczucie zakorzenienia i inne takie. No więc
matka robi fotki ojca z dziećmi. Stara się, by ucinać na nich butelkę z
browarem, robi ujęcia by zatuszować piwny brzucho ojca, wybiera ujęcia z
tulaskami etc. Sama potem jara się tymi zdjęciami starego z pacholęciem – że
tyle jej szczęścia na raz i to na jednym obrazku. Wróćmy jednak do ojca. On
potrzeby dokumentacji życia matki z dziećmi nie odczuwa, lub ta potrzeba nie
jest zbyt wyraźna. Ale jak już ojciec zrobi matce fotkę, zwykle na jej prośbę,
to człowieku! Co tu się dzieje! Czego tu nie ma! Ojciec robi foty matki w stylu
naturalistycznym, styl no make up rządzi, a nawet jeśli make up jest, to perspektywa
taka, że szerokość bioder matki dech zapiera. Na tych zdjęciach królują także
podwójne podbródki, zamknięte oczy, lub fałdy brzuszne – od koloru do wyboru.
Dziękuję z całego serca, że taki mój obraz pozostanie w pamięci potomnych.
8. Wymądrza
się na temat wychowania
W życiu nie tknął książki o
wychowaniu młodych, ale na wychowaniu zna się najbardziej na świecie. No i
oczywiście metody, które stosuje matka, są za miękkie, nieefektywne,
nieskuteczne i na bank sprawią, że Wasze dzieci wyrosną na parę dzikich,
zwyrodniałych ludzi, co na starość nawet ojcu kubka z herbatą nie podadzą. Bo
przecież koleżanki z pracy, to maja dzieci grzeczne, a do największych zalet
tych dzieci należy przesypianie nocy. Wszystkie dzieci świata przesypiają noce
– tylko nie wasze, no i chyba wiadomo, że to wina matki! Bo tak głupio nauczyła
nie spać w nocy! Sama tego dokonała i na własne życzenie. To teraz niech za
karę wstaje!
9. Nie
integruje się z rodziną
Jest najszczęśliwszy na świecie,
gdy Was nie ma. Jak się kroi wyjazd matce i dzieciom na weekend do dziadków, to
nawet uśmiechu nie kryje, jak znosi walizkę po schodach. Cisza i spokój – to
jest to, czego ojciec potrzebuje do szczęścia najbardziej. Matki takich bzdur
nie potrzebują! Wyjście ot tak do miasta z dziećmi? – Bleee… Za dużo pakowania! Wspólne zakupy? – a
co jak będzie im się chciało kupę w sklepie? Spacer? – eeee, pewnie padać
będzie. Ojciec nie lubi rodzinnej integracji, w genach ma nadal zapisane
samotne polowania w buszu. Gromada do nakarmienia wraz z matką niech bawi
się w jaskini, a najlepiej poza nią.
10.
Szafa dziecięca prowadzi go do Narni
Ja już naprawdę odpuszczam kwestie
estetyczne! Serio! W nosie mam, że córka ma wszystko nie od pary i częściowo
zapożyczone z garderoby brata. Niech żyje gender i niech tak zostanie! Ale na
Boga! Czy ojciec nie potrafi odnaleźć korelacji między pogodą za oknem, ilością
warstw ubrań, jakie ma na sobie, a ilością ubrań w jakie ubrał dzieci?
Przegięcia i odchylenia następują w każdą stronę. Rzadko trafia w punkt. I
tutaj moje ulubione tłumaczenie: pytałem, czy nie będzie im zimno i mówili, że
nie będzie. A było.
11. Bo
on musi…
Ileż on ma potrzeb, ile rzeczy do
zrobienia w samotności i spokoju. Bo jak coś robi, to nie opiekuje się dzieci,
a jak opiekuje się dziećmi, to nic innego nie robi. A musi zrobić, bo przecież
sama chciałaś żeby zrobił, bo jak nie zrobi, to marudzisz. Więc jak sama
chciałaś, żeby coś zrobił, to teraz sama zajmij się dziećmi. Albo wybieraj.
Ojciec musi mieć przestrzeń do działania. Więc, może byś gdzieś zabrała dzieci?
Taki tekst niby heheszkowy, ale
ile żółci czasem pojawia się w naszym związku przez takie właśnie małe kamyszki
wrzucane na rodzinne podwórko. W końcu najbardziej denerwują nas ci, których
najbardziej lubimy.
Jakie to prawdziwe!!! Uśmiałem się! Kibicuje ojcom, którzy przez tydzień zostaną sami z dziećmi i nie zwariują 🙂 hmmm.. albo dzieci z nimi 😉
Szczerze zaczyna mnie już wkurzać ten stereotyp. Być może macie ch…wych mężów i tyle… Od kiedy moja córka się urodziła to nie pamiętam żebym do niej w nocy nie wstawał. Do dziś moja żona nie zmienia w nocy jej pieluszki tj już 3 lata i może z raz musiała jak byłem na wyjeździe. Ona pilnowała dzieciaka za dnia jak ja pracowałem a ja w nocy jak miałem wolne. Oczywiście czasem padałem jak mucha już to wtedy ona wstawała za mnie. Codziennie usypiam dziecko gdyż żona jest w pracy lub poprostu nawet jeśli ma wolne bo mi to szybko idzie i dzięki temu mamy więcej czasu wieczorem porozmawiać. Pracuje zawsze na górze 9 więc również i ja ogarniam dziecko od rana tj śniadanie, mycie zębów, ubieranie się i do przedszkola.
Mam też czas aby aktywnie go spędzać na basenie w każdy wolny dzień kiedy dziecko jest w przedszkolu. Jeśli nie jest to żona pilnuje dziecko jeśli ma wolne abym mógł sobie popływać z godzinę lub dwie.
I teraz napiszę też to co każdy ojcem o którym piszecie – w pracy również daje z siebie 100% i jestem mega po niej zmęczony i stwierdzam że jest tak samo meczocd jak wychowywanie dzieci(mam na myśli moja pracę, pracę z klientem i jego zachciankami i humorkami) przez co przez ostatnio pół roku ciągle w wolny dzień a kiedy dziecko jest w przedszkolu, śpię od 13 do 15:30 bo inaczej bym padł
Brawa dla Ciebie!