Bliźniaki. Gdy dowiedziałam się, że będę ich mamą, poza lękami o ich zdrowie, zaczęłam się też zastanawiać, jak należy je traktować, jak je wychować, by wyrosły na parę niezależnych ludzi. Wizja równo ubranych dzieci, które mówią i myślą tak samo, napawała mnie lekkim lękiem. Zaczęłam szukać mądrych wskazówek, jak budować w dzieciach niezależność. Pierwsza złota myśl, która zapadła mi w pamięć z tamtego okresu to rada, by mówiąc do bardzo małych dzieci, patrzeć zawsze jednemu z nich w oczy, by nie wyrobić w sobie nawyku „mówienia do przestrzeni między ich głowami”. Proste a genialne!
Rodzice bliźniąt równopłciowych mają pewnie nieco bardziej złożone zadanie; podejrzewam, że w pewnym okresie życia małe dziewczynki nie marzą o niczym innym jak o tym, by mieć takie same – najlepiej brokatowe – sukienki. Mimo to chociaż na początku może fajnie budować w dzieciach tę „ubraniową” tożsamość. Niech dzieci mają ubrania, które należą tylko do nich. Nikt z nas nie chciałby dzielić jednej szafy z siostrą w 100%, bliźniaki też niekoniecznie muszą czerpać z tego radość.
Warto też rozważyć kwestię wyboru imion dla bliźniąt, dobrze zwrócić uwagę na to, by się np. nie rymowały, nie brzmiały w bardzo podobny sposób; wymyślanie par imion, które znamy z popkultury typu Maja i Gucio, czy Jacek i Agatka, to też nie jest najlepsza droga. Może dwuletnia Maja i jej dwuletni brat Gucio będą rozkoszni, ale nie wiem, czy w przyszłości takie zestawienie doda im powagi i uroku. Zwróćmy uwagę, że nasze dzieci dorosną i pójdą w świat szybciej, niż się nam to wydaje.
Bliźniacze rodzeństwo łączy szczególna więź, rolą rodzica jest znaleźć klucz do tych dwojga ludzi. By owa więź była dla obu dzieci wsparciem, a nie ciążyła którejś ze stron. Czy dzieci nie zaczynają żyć wspólnym życiem? Czy jedno nie bierze zbyt dużej odpowiedzialności za parę? Nie przejmuje całej inicjatywy? Nie przoduje za bardzo w kontaktach ze światem, odciążając tę połówkę, która woli stronić od ludzi? Pamiętajmy- bliźniaki nie pójdą ze sobą przez całe życie w świat! Każde z nich musi nauczyć się życia.
Bliźniaczy rodzic szybko się zorientuje, że jego dzieci to nie jest jeden konglomerat uczuć i myśli, ale dwa, zupełnie odrębne światy emocji i zachowań. Pielęgnujmy w dzieciach tę różnorodność! Zwróćmy uwagę, że to, co koi jedno dziecko, niekoniecznie musi działać na drugie. Do każdego dziecka musimy odnaleźć osobną drogę.
Rodzice bliźniąt powinni polemizować z większością książek o rozwoju dzieci. Mają okazję obserwować dwie zupełnie odrębne normy rozwojowe. Każde dziecko dorasta inaczej, z innym natężeniem, w inny sposób. Łatwo jednak popaść w pułapkę porównań. Sama się często w nią łapie!
Nieraz trudno jest zrozumieć i zaakceptować odmienność charakterów, usposobień i zainteresowań. Wszak z jednej matki i jednego ojca – a tak różne dzieci! Jak to możliwe?! Może to dowód najlepszy, że nie rodzimy się zupełnie pustą kartą?
Na zachodzie Europy zwykle bliźnięta „z urzędu” kieruje się do oddzielnych klas, a nawet szkół. U nas taka decyzja należy do rodziców, szkoła raczej nie zaproponuje nam sama z siebie takiego rozwiązania. Zrobi to dopiero w momencie, gdy pojawią się jakieś problemy wychowawcze. Nie jednak o złe zachowanie tutaj chodzi, a raczej o to, co jest dobre dla naszych dzieci. Powiem szczerze, że i mnie taka myśl kołacze w głowie. Mam czas i wnikliwie obserwuję swoje dzieci; zastanawiam się, czy posłanie ich do oddzielnych klas nie będzie dla nich ożywcze? Oddzielne klasy to konieczność samodzielnego nawiązywania kontaktów, nieco mniejszy stopień porównywania dzieci, stygmatyzowania: „artysta” vs „matematyk”. W odrębnej grupie społecznej każde dziecko ma szanse kształtować samo siebie, mieć tylko swoją część życia. Dla mnie to bardzo ważne, by każde z nich osobno potrafiło sobie poradzić w sytuacjach społecznych.
Posłanie dzieci do osobnych klas to jednak większe wyzwanie dla rodziców: podwójne wywiadówki, dwa razy więcej uroczystości szkolnych, występów, festynów, to wreszcie inne godziny zajęć lekcyjnych, co w szalonym tempie naszego życia może nieco komplikować logistykę rodziny. Mam jednak poczucie, że dla dzieci może być to cenne doświadczenie. Na razie bacznie obserwuję, przyglądam się, może z a 3 lata moja młodzież sama pomoże podjąć mi tę ważną decyzję.
Bliźniaczy rodzice, macie doświadczenia w tym temacie? Napiszcie! Chętnie poznam Wasze zdanie!

Dzień dobry. Jestem mamą bliźniaczek, z racji wcześniactwa byłyśmy pod opieką specjalistów: pedagogów, psychologów, terapeutów. Zadawałam mnóstwo pytań i rzeczywiście – zazwyczaj doradzano rozdzielenie. Teoria mówiła, by traktować dziecko jako oddzielny „twór”, cokolwiek by to nie znaczylo – ja jednak czułam inaczej. Dziewczynki są bardzo zżyte ze sobą, zawsze razem. W Zerówce i tak miały innych znajomych, lubiły inne panie. Szkoła wszystko przemianowała – bowiem aktualny system zmianowy ma błędy i nie pozwala na posłanie do dwóch oddzielnych klas – za dużo czasu by to zajęło, zachodu i wiele wiele poświęceń. Natomiast miałam ja jako dziecko taką sytuację w podstawówce, że w klasie byli chłopiec i dziewczynka jednojajowi, przez co bardzo podobni do siebie. Dziewczynka odważna, chłopiec nieśmiały. I pamiętam, że rodzice przepisali chłopca, ponieważ klasa śmiała się, że powinien urodzić się dziewczynką, bo wygląda jak dziewczynka. 🙁 Strasznie mu dokuczali. Tylko to były czasy, kiedy do szkoły było 3 minuty spacerem, klas pierwszych było 3, aktualnie klas jest 11, a dzieci w klasie do 25 osób…. Uważam więc, że decyzję podejmują Rodzice 🙂
Dziękuję za Twój komentarz. Pełna zgoda, rodzice wiedzą najlepiej, ale warto by dokładnie się zastanowili. Mam wrażenie, że w naszym systemie mało kto bierze pod uwagę rozdzielenie bliźniąt. Mi na razie serce podpowiada, by rozdzielić – logistyka jednak nieco przeraża 🙂